~Witaj

środa, 24 grudnia 2014

Save me, I think we run out of time


Killian Argent
czekoladowe włosy | szare (prawie czarne) oczy | 183 cm wzrostu | 19 lat
wilkołak | samotnik | nie należy do żadnego stada
przyjaciel Storm Midnight

Od dziecka marzył o wielkich przygodach, ratowaniu świata i pokonywaniu złoczyńców. Wyobrażał sobie, że gdzieś jest inny świat pełen magii, który czeka na odkrycie. O jego prawdziwości dowiedział się jednak w dość nieciekawy sposób, ponieważ został ugryziony podczas powrotu do domu z treningu. To był dzień jak co dzień. Nic nie zapowiadało tego, że zmieni jego życie tak drastycznie i diametralnie, a jednak stało się. Było już ciemno, na niebie świecił księżyc, więc Killian spokojnym krokiem przechadzał się uliczkami, które przybliżały go do domu. Na plecach miał zarzucony swój ulubiony plecak, a do uszu sączyła mu się muzyka ze słuchawek, przez co niezbyt docierało do niego, co dzieje się dookoła i to był jeden wielki błąd. Zaatakował go wilkołak, który zapewne przemienił się po raz pierwszy i nie wiedział, co robi. Zniszczył nie tylko plecak, ale także marzenia o byciu bohaterem. 
Cała historia skończyłaby się zapewne o wiele gorzej niż tylko zadrapaniem (i tym samym przemianą), gdyby nie pewna nocna łowczyni, która zaatakowała bestię. Spóźniła się niestety o te kilka sekund, które przesądziły o jego przyszłości. Mimo wszystko chciał zmienić swoje życie. Pragnął robić coś dobrego i w końcu to znalazł. Chciał zostać łowcą. Wiedział, że to niemożliwe w jego stanie, ale mógł działaś na własną rękę, teraz, gdy wiedział, co czyha w nocy na niczego nieświadomych ludzi. Zaprzyjaźnił się ze Storm, która czuła się winna, że nie zdążyła na czas. Przyszła do niego, by zabrać do go nowojorskiego stada, by pomogli mu zapanować nad swoją nową naturą, ponieważ jak mógł się przekonać, początkujące wilkołaki bywają niebezpieczne. Killian jednak nie dał się tam zaprowadzić i jakoś udało mu się ubłagać pomoc dziewczyny, która pilnowała go podczas pierwszej pełni.

"I'm not sick but still so far away from sane"

Szybko nauczył się podstawowych zasad bycia wilkołakiem (tutaj oczywiście pomógł internet) i zaczął ćwiczyć. Chciał stać się najlepszy. Nawet jeśli nie mógł zostać nocnym łowcą, wciąż mógł działać na własna rękę i pomagać ludziom. Niedawno minęły dwa lata, od kiedy jest wilkołakiem. Dwa lata, które spędził samotnie, bez stada, trenując nie tylko swoje ciało, ale także umysł. Wielu mogłoby powiedzieć, że stał się psychiczny, ponieważ przeżył traumę. Jednak nikt nie wie, co się z nim stało. A on sam wie, że nie jest może najbardziej stabilny, ponieważ od czasu przemiany coraz częściej zmaga się z gniewem, ale daleko mu było to choroby psychicznej. W końcu nauczył się samokontroli. Musiał jednak mimo wszystko opuścić dom, gdyż nie czuł się już dłużej na miejscu. Pewnego dnia po skończonych osiemnastych urodzinach, oznajmił rodzicom, że się wyprowadza. Nie byli z tego powodu zadowoleni, ale uszanowali wolę syna. Killian utrzymuje z nimi kontakt, jednak rzadko się widują. Chłopak przeprowadził się do małego mieszkanka na drugi koniec Nowego Jorku i zaczął pracę w sklepie muzycznym, który miał genialną piwnicę, gdzie mógł zamykać się podczas pełni. 

"Let the darkness come for me, let it try to steal my soul as if I had a soul to steal"

Killian jest dość trudną osobą, jeśli chodzi o charakter. Sam uważa, że nie ma żadnych zalet, jednak nie jest to prawda. Mimo wszystko w jego usposobieniu przeważają złe cechy, których nie umie i nie chce się nawet pozbyć. Jest bardzo bezpośredni - zawsze mówi, co myśli, nawet jeśli miałoby to kogoś zranić. Przywykł do sarkazmu i ironii na tyle, że już nie zdaje sobie sprawy, kiedy ich używa. Jest też niesamowicie uparty, ale gdy chce potrafi być czarujący. Nieraz słyszał, że jest bezczelnym gnojkiem, ale jego mało obchodzi, co inni o nim myślą. Zwłaszcza teraz, gdy już sam nie jest człowiekiem. Nadal jednak interesuje się dziewczynami. Jako młody chłopak ma swoje potrzeby i nie odmawia sobie towarzystwa płci przeciwnej tylko dlatego, że nie jest już człowiekiem. Teraz dziewczyny lgną do niego nawet bardziej niż wcześniej. A on w swojej naturze jest czarujący - kompletny flirciarz.

brał udział w walce przeciwko Sebastianowi | broniąc Instytutu w NY, został ranny 
od tamtego czasu trenuje jeszcze ciężej


__________________________

kp w budowie
gg to samo co u Magnusa
jestem chętna na wątki i powiązania c:

39 komentarzy:

  1. Weszła do klubu Pandemonium wejściem dla personelu, za 5 minut zaczynała swoją zmianę, więc poszła szybko przebrać się w swój 'strój roboczy'. W końcu jako kelnerka musiała dobrze wyglądać, żeby cieszyć oko klientów. Założyła krótką, rozkloszowaną, czarną spódniczkę z białym fartuszkiem z logo klubu oraz luźną bluzkę na ramiączka, co jak co ale nie zgodziła się na chodzenie w takich obcisłych bluzkach o wielkich dekoltach, tak jak to robiły inne kelnerki, głównie Fearie, które tutaj razem z nią pracowały. Jej szef jednak wymusił na niej chociaż chodzenie w kilkucentymetrowych obcasach, za którymi również nie przepadała. Strasznie niewygodnie jej się w nich chodziło. Złapała notatnik i tacę, po czym weszła do głównego pomieszczenia jak zwykle przepełnionego klientami i zaczęła kluczyć między nimi zbierając oraz roznosząc zamówienia. Niespodziewanie wpadł na nią jakiś chłopak, przez co całkowicie straciła równowagę i jej taca upadła na podłogę. Oczywiście przy uderzeniu potłukła się w połowie pełna butelka, która na niej stała, dodatkowo ochlapując jej strój jakimś alkoholem. Zaklęła cicho pod nosem i od razu przykucnęła starając się pozbierać kawałki szkła. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miała przez to kłopotów. - Powinieneś uważać jak chodzisz tutaj.. Kilianie. - mruknęła cicho w stronę chłopaka, kiedy zauważyła, że chłopak, który na nią wpadł zaczął jej pomagać sprzątać. Ona sama nie wyjawiła swojego imienia, była teraz lekko poddenerwowana całą tą sytuacją. Chciała jak najszybciej pozbierać odłamki na tace i przez przypadek zacięła się ostrą krawędzią. Jej krew spłynęła na podłogę, a ona syknęła cicho przez zaciśnięte zęby i rozejrzała się szybko dookoła, mając nadzieje że nikt tego nie zauważył.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  2. (To co wątek z przyjaciółką? XD)
    /Storm

    OdpowiedzUsuń
  3. - A sam sprobuj lazic dlugo, miedzy ludzmi w takich butach. - Mruknela trochę zirytowana tym jego spokojem. Nie zążyła nic powiedzieć, czy coś zrobić, bo chłopak pociągnął ją za sobą do łazienki. Zdecydowanie jak dla niej zachowywał się on dość dziwnie. - Zostaw, zaraz sie zagoi...- mruknela marszczac brwi, ale mimowolnie odetchnela z ulga czujac zimna wodę na przeciętym palcu. - Dzięki. - powiedziała ledwo slyszalnym szeptem, można było to tylko odczytać z ruchu jej warg. Z cichym westchnieniem przeczesala wolna reka czerwone wlosy, które opadły jej na twarz. - Będę miała przechlapane jeśli jednak ktoś to zauważył. - Powiedziała i wzięła się pod boki. Jej rana już zdążyła się względnie zagoić, nie była głęboka, a ona jako wilkołak szybko sie regenerowała. Dopiero teraz jakoś bardziej skupiła sie na tym żeby przyjrzeć się lepiej Kilianowi. Musiała przyznać, że wyglądał nieźle. - Chwila...- mruknela cicho i wziela głęboki wdech robiąc kilka kroków w tył prawie wpadając przy tym na umywalkę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę że chlopak "smierdzi psem" i to nieznajomym, zdecydowanie nie należał do stada. Była beznadziejnym przedstawicielem swojej rasy, w koncu powinna wcześniej to wyczuć.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmruzyla nieznacznie oczy, gdy przyglądała się chłopakowi. Przygryzla lekko swoja dolna warge widzac jak jego oczy na chwilę robia sie złote. - A ty nie jesteś z watahy. - Warknęła cicho, chciała odsunac sie jeszcze bardziej, ale nie miala juz jak. Nigdy nie rozmawiala z innym wilkolakiem, który nie nalezalby do stada. Samotnicy podobno byli niebezpieczni, wiec naturalnie ona czula sie zagrozona przy jego obecności. - Nie śmiej się, ty też pachniesz psem. - powiedziała kręcąc przy tym nieznacznie głową na boki. Stawala sie coraz bardziej zdezorientowana jego dziwnym jak na pół wilka zachowaniem. - Nie nazywaj mnie mała, to moze ci powiem jak mam na imię. - Stwierdzila po chwili i skrzyzowala ramiona na piersiach. Spojrzala Kilianowi w oczy i musiala nieznacznie zadrzec glowe do gory zeby to zrobić, serio była na prawde niska, jednak nie lubila jak ktos ja tak nazywał.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesforne, czerwone włosy opadły jej na twarz, kiedy już dalej odsunac sie nie mogla i praktycznie siedziala na umywalce. Kilian zdecydowanie z tym swoim uśmieszkiem wyglądał jak psychol. - Niebezpiecznie jest zyc poza stadem.- mruknela w koncu cicho. Ona praktycznie od razu po przemianie dolaczya do watahy, bo nie wiedziala co innego mogłaby ze sobą zrobić. Była wtedy niezle przerażona. Mimowolnie zamiala sie slyszac to co powiedział o swoim zapachu. - Ale z ciebie skromniś. - Mruknela tlumiac usmiech, który chcial wkrasc sie na jej usta. - Jestem Emeral. - Przedstawiła sie w końcu trochę ośmielona, wydawał jej sie niegrozny przez to jego zachowanie. Wziela gleboki wdech speszona, gdy chlopak pochylil sie w jej strone.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Wataha to również rodzina. - Ona czula sie po prostu bezpiecznie mieszkając razem z reszta stada, szczegolnie, ze wciaz nie potrafiła opanowac swojej przemiany. Była w tym na prawde beznadziejna. - Żebyś sie nie zdziwił jak ktoś w końcu cie zaatakuje, a tobie nie będzie mial kto pomoc. - powiedziala wykrzywiajac usta w nieznacznym uśmiechu. Chlopak był tak bardzo onieśmielający, ten jego uśmiech, te jego oczy. W końcu nie wytrzymala i spuściła wzrok, na jej policzkach pojawily sie nieznaczne rumieńce.- Lepiej Em, niż mała. - Stwierdzila i wzruszyla ramionami. - Od 3 lat...a ty? - mruknela wciąż patrząc wszedzie, byle tylko nie na niego.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Ja już nie mam takiej rodziny, dlatego mam stado. - Mruknela znowu marszczac przy tym smiesznie brwi. Odsunela sie kawalek od umywali umywalki do ktorej wcześniej sie tak kurczowo "przykleila". Teraz juZ byla pewna, ze chlopak nie był dla niej praktycznie zerowym zagrożeniem. Zdziwiła sie trochę, kiedy powiedział od jak dawna jest wilkołakiem i kiedy zdała sobie sprawę, ze ona jest przedstawicielem tej rasy o dziwo dłużej. Przygryzla nieznacznie dolna warge, zawsze tak robila kiedy sie naf czymś zastanawiała, lub kiedy była poddenerwowana. Splonela jeszcze bardziej rumieńcem, gdy odgarnal jej kosmyki wlosow za ucho. - Oh tak, jestes ochydny jak nie wiem co. - Mruknela cicho pod nosem pół żartem, po czym po chwili namyslu podniosła wzrok zeby spojrzec mu w oczy i udowodnić mu, ze wcale nie ucieka wzrokiem..az tak bardzo. - Wiesz co... - Szepnela cicho z nutka tajemniczosci w glosie. Zblizyla sie do niego jeszcze troche zadzierajac przy tym nieznacznie glowe do gory zeby moc go lepiej widzieć.- ...zaraz przez ciebie będę miała kłopoty i jeszcze mnie z pracy wyrzucą! - Prawie krzyknela mu w twarz, po czym zwinnie ominęła go i ruszyla w strone wyjscia z łazienki. Kiedy juZ położyła reke na klamce zamarla w bezruchu. Wlaśnie dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest cała brudna, po tym jak wylal sie na nia alkohol, co wiecej właśnie smierdziala procentami. Nie mogla tak pokazać sie klientom. Zaklela cicho pod nosem.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na ramiona zarzuciła swoją ukochaną dżinsową kurtkę, do pochwy przy pasku od spodni wsunęła swój ulubiony sztylet. Wyszła z Instytutu,wzdychając, gdy silny wiatr zmierzwił jej włosy. Na niebie kłębiły się gęste szare chmury,a powietrze było ciężkie i gorące,zanosiło się na sporą burzę. Miała nadzieję ,że dotrze do mieszkania Killiana przed całkowitym rozpoczęciem nawałnicy,więc przyspieszyła kroku,zerkając nieznacznie ku górze. Normalna droga na piechotę zajęłaby jej ponad godzinę,ale znała skrót,dzięki czemu po trzydziestu minutach znajdowała się już na miejscu. Zapukała do drzwi i wsadziła lodowate ręce do kieszeni.
    /Storm

    OdpowiedzUsuń
  9. Wziela głęboki wdech. Oczywiscie, ze uważała, że chłopak był przystojny, nie mogła powiedzieć, że nie... jednak to nie znaczyło tego, że po prostu miała zamiar rzucić się mu w ramiona, raczej nie należała do dziewczyn tego typu. Od pewnego czasu unikała jak sie da osób płci męskiej jeśli tylko była do tego okazja. Zacisnela mocno palce na klamce wkurzona, aż zbielały jej kostki od palców. -To twoja wina, ze jestem brudna. - Mruknela odwracajac sie w strone Kilkiana i znow ja zatkalo.- Co ty robisz? - Zapytala widzac jak zaczyna podciagac koszulke. - Przestan. - Dodała jeszcze szybko, jakby spanikowana, po czym podeszła do niego i złapała go za dlonie odciągając od jego koszulki.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prychnęła cicho zirytowana słysząc jego słowa i zmrużyła gniewnie oczy, kiedy znów się nad nią pochylił. Miała wielką ochotę uciec spojrzeniem gdzieś w bok, jednak się powstrzymała i wciąż patrzyła mu prosto w oczy. - Nie potrzebuje twojej koszuli... ani kurtki... - mruknęła kręcąc nieznacznie głową na boki, chociaż wiedziała że to co mówiło było nie prawdą. Bardzo, ale to bardzo potrzebowała teraz coś do przebrania. Wzięła raptownie wdech i puściła jego bluzkę, kiedy chłopak złapał ją za nadgarstki. Znów się speszyła, jednak jej policzki nie mogły być już bardziej czerwone niż były teraz i dorównywały prawie kolorowi jej włosów. - No... chce... - przyznała w końcu szeptem i znów wlepiła wzrok w swoje buty.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przełknęła głośno ślinę widząc jego uśmiech, pewnie gdyby zachowywała się jak te wszystkie dziewczyny w jej wieku już dawno wpadła by mu ramiona bez chwili czekania. Z jej gardła wydarł się cichy warkot, kiedy zaczął się z nią droczyć. Jej serce wbrew jej woli zaczęło bić szybciej, kiedy chłopak zdjął koszulkę. Nie ważne jak bardzo by nie chciała nie mogła się powstrzymać żeby nie zerknąć na jego klatę. Już chciała rzucić jakiś wredny komentarz, kiedy niespodziewanie ktoś wszedł do łazienki. Zaklęła głośno, po czym wzięła koszulkę od chłopaka i wybiegła z pomieszczenia zostawiając Killiana samego bez górnej części garderoby z jakąś dziewczyna, która o mało co nie dostała zawalu na widok takiego pół nagiego przystojniaka. Czerwonowlosa zniknęła szybko na zapleczu i zmieniła koszulkę na ta chłopaka. Opadła na najbliższe krzesło oddychając szybko i starając się uspokoić. Przymknęła na chwile niebieskie oczy i dotknęła swoich wciąż jeszcze rozpalonych policzków.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cierpliwie czekała aż chłopak otworzy drzwi ,jeszcze bardziej okrywając się kurtką,bo do tego wszystkiego zerwał się jeszcze silny wiatr,a ona była strasznym zmarzluchem.-Co ty tam robiłeś?-spytała,unosząc brwi i wywróciła oczami na słowa chłopaka.-Skoro nadal tu przychodzę,to musi być ze mną coś nie tak ,nie?-uśmiechnęła się szeroko,dźgając chłopaka w ramię i szybko weszła do budynku,gdzie temperatura przekraczała piętnaście stopni.-Matko, masz w tym mieszkaniu tyle miejsca ile w swoich spodniach ,a i tak jest bajzel-stwierdziła,przechodząc nad stertą ubrań.
    /Storm

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze przez chwile tak siedziała, a kiedy w końcu w miarę się uspokoiła wstała z krzesła. Bluzka chłopaka była na nią i tak za wielka i sięgała jej prawie do połowy ud, co wyglądało śmiesznie przy jej spódniczce i obcasach. Westchnęła wychodząc z pokoju dla personelu i nie myśląc długo ruszyła na poszukiwanie szefa żeby mu powiedzieć o tym, że wraca już dzisiaj do domu. Niespodziewanie zaczepiła ją jedna z dziewczyn, która również pracowała w klubie. Czerwonowłosa zmarszczyła zdziwiona brwi.
    - Tamten gorący przystojniak kazał ci powiedzieć, że możesz go znaleźć w sklepie muzycznym na 30stej ulicy. - mruknęła wciąż trzymając dłoń na policzku w który została pocałowana.
    -Ok.. dzięki... - znów westchnęła, po czym szybko wyminęła czym prędzej dziewczynę i wyszła bez słowa z klubu. Miała już dość wrażeń na dzisiaj i w ogóle zastanawiała się czy opłacało jej się pójść do Killiana żeby oddać mu ta koszulkę. Nie wiedziała czy chce go jeszcze zobaczyć, czuła się przy nim...dziwnie.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stała przed sklepem w którym pracował Killian. Sprawdziła w internecie godzinę o ktorej był on zamykany i postanowiła przyjść dopiero pod koniec czasu. Chciała oddac koszulke chłopakowi i mieć to juZ z głowy. Odepchnęła sie w koncu rekoma od ściany kamienicy i która sie opierała i weszła do sklepu. Dzwonek zadzwonil przy jej wejściu. Przeleciała szybkim spojrzeniem po pomieszczeniu. W głębi duszy łudziła sie, ze moze chlopaka nie bedzie w pracy i będzie mogla zostawić jego koszulke komuś innemu zeby mu przekazać. Niestety jednak wilkolak był w srodku, wiec westchnela cicho.- Zaraz sobie pójdę, o to, to sie nie martw.- powiedziala usmiechajac sie przy tym nieznacznie. Na razie starala sie nie zerkac na niego za duzo. - Mam dla ciebie tylko bluzkę.- mruknela po chwili ciszy, gdy przypomniała sobie po co wlasciwie tutaj przyszla. Sięgnęła do torby, wyjela z niej wybrany t-shirt i wyciagnela reke w strone Killiana. Metalowe bransoletki na jej nadgarstku zadzwonily obijajac sie o siebie przy każdym jej ruchu. Była dzisiaj ubrana w zwykle czarne rurki i luzny, kremowy sweter. Na nogach miala trampki. W nniczym ten strój nie przypominał tego co miala na sobie podczas ich pierwszego spotkania.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciała sie stad jak najszybciej zmyc, nie chciała mu dawać więcej okazji do tego, aby ja znow tak bardzo peszył, nie podobalo jej sie to. Przelknela sline obserwując jak chlopak bierze od niej bluzkę i trochę za dlugo trzyma jej dlon. Wziela głęboki oddech. - Flirciarz..- mruknela cicho pod nosem, juZ zdazyla zauważyć wcześniej jak bardzo Killian rwie do wszystkich napotkanych lasek, świetnym pprzykładem była jej koleżAnka z pracy. - Nie, nie, dziękuję... Ja juZ będę sie zbierać... W koncu juz zzamykasz...- stwierdzila robiąc krok w tyl i nie odrywajac od chlopaka swojego intensywnie niebieskiego spojrzenia, ktore strasznie kontrastowalo z czerwienia jej wlosow. - Mialam ochote zostawić sobie tą koszulke, ale Stwierdzilam, ze nie jestem takka jak reszta dziewczyn i nie będę raczej tworzyć u siebie w domu twojego ołtarzyka. - Powiedziala niespodziewanie i uuśmiechnęła sie nieco szerzej, pierwszy raz w jej policzkach mozna bylo zobaczyć zarys doleczkow. - Zdecydowanie wole te ciuchy od tamtych. - Wywrocila oczami i znow zrobila kilka krokow w tyl w strone wyjścia.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wywrocila oczami widzac jego "aktorzenie". Spojrzala na niego zdziwiona, kiedy wyciągnął w jej strone reke i zaczal nalegac zeby została. Przygryzla lekko dolna warge patrząc Killianowi znow w oczy.- Ja... Ja nie wiem czy mogę...- mruknela cicho nie wiedząc już jak mogłaby sie wywinać i jak wytłumaczyć dlaczego nie powinna zostawać. Cofala sie dopoki nie poczuła za plecami zimnej ściany, co oznaczało ze nie miala juz gdzie dalej isc. W koncu westchnela zrezygnowana, kiedy tak słuchała jego nalegan i próśb. - ...no dobrze. - Szepnela w koncu cicho. Rozumiała to, ze chlopak ekscytowal sie ich "braterstwem rasowym", ponieważ pierwszy raz spotkal kogos takiego jak on.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  17. - No nie wiem czy mnie nie ugryziesz. Nie mam co do tego pewności. - stwierdziła wzruszając przy tym ramionami. Trochę się speszyła jego zachowaniem. Wydawał się być teraz taki miły i przyjazny. Znowu zadrżała, kiedy chłopak złapał ją za rękę. Na prawdę nie przepadała jak ktoś ją dotykał i była bardzo wyczulona na tym punkcie. Teraz jednak nic nie powiedziała i poszła za nim po chwili wahania do pokoju dla personelu. Usiadła na wskazanym krześle i zlustrowała go jeszcze raz szybkim spojrzeniem niebieskich oczu. Musiała przyznać, że był strasznie rozczulający.- Poproszę herbaty. - mruknęła cicho, raczej nie pijała kawy. Większa ilość kofeiny miała na nią zły wpływ i często jej po niej odwalało aż za bardzo.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  18. Obserwowała go bez słowa, kiedy wstawiał wodę i usiadła dalej na krześle, tak, że teraz jej nogi wisiały nad ziemią i mogła nimi swobodnie, nieznacznie machać. Zmarszczyła lekko brwi slyszac jego pytanie, nie przepadala za rozmowami o tym jak zostala wilkolakiem.- Tak. - Mruknela cicho i wziela głęboki wdech. - Nie zadajesz za dużo pytań na raz? - Zmruzyla oczy patrząc na Killiana. - Do stada przeprowadziła mnie osoba, która mnie przemieniła. - Powiedziala w koncu cicho i nerwowo przygryzla policzek od środka. - Tak, słodzę. - Przytaknęła i wziela od niego cukier wykrzywiajac na chwilę kaciki ust w delikatnym uśmiechu.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie przeszkadzał jej to, ze była taka niska, miala do tego jak najwieksze prawo będąc dziewczyną. Wciąż machała nieznacznie nogami. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - Mruknęła marszczac przy tym smiesznie brwi. Wziela od niego kubek i posadzila herbatę. Zauważyła, ze Killian nie slodzil, ona nigdy by nie napila sie gorzkiej herbaty, taka juz była i takie juz miala swoje dziwactwa. - Szczęście? - Prychnęła cicho.- Co ty niby nazywasz szczęściem? - Zapytala krecac nieznacznie głową na boki. Ujęła cieply kubek w obie dlonie zeby je trochę rozgrzac.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Może... - mruknęła cicho pod nosem, po czym przysunęła kubek z herbatą do ust i w końcu napiła się trochę gorącego napoju. - Większym szczęściem byłoby w ogóle nie przemienienie się w wilkołaka... albo nawet śmierć. - szepnęła i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. Nigdy nie przyznawała na głos jak bardzo nie lubi być tym kim była. Przez ostatnie 3 lata względnie zaaklimatyzowała się w stadzie, jednak wciąż nie panowała do końca nad swoją przemianą. Wszyscy powtarzali jej, że nie ma nad tym kontroli, ponieważ nie do końca akceptuje siebie. Westchnęła. - Tak, mogło być gorzej. - przytaknęła, oczywiście nie dzieląc się z nim historią jak to ona została przemieniona w wilkołaka. Przez ostatnie lata z nikim nie podzieliła się tą opowieścią i wolała żeby tak pozostało.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uśmiechnęła się nieznacznie widząc jego zaskoczenie. Właśnie o to cały czas jej chodziło żeby wszyscy myśleli, że lubi być tym kim jest i jej to nie przeszkadza. Rzadko kiedy przyznawała, że jest inaczej. - Najwidoczniej znasz mało Podziemnych. - mruknęła słysząc to co powiedział. - Ja osobiście znam kilka takich osób, które zrobiłyby wszystko żeby znów móc być zwyczajnym człowiekiem. Wlepiła niebieskie spojrzenie w chłopaka, kiedy ten nachylił się w jej stronę. Namyśliła się chwilę, po czym sama również oparła łokcie o stół i pochyliła się w jego stronę. - A jak mała 14 latka mogła poradzić sobie sama z byciem wilkołakiem? - zapytała patrząc mu twardo w oczy, kiedy się przyjrzało w jej spojrzeniu można było dostrzec smutek. Wtedy bez stada by nie przetrwała, teraz należała do niego tylko po to, że nie miała lepszego pomysłu na życie.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  22. - No właśnie. - Wzruszyła ramionami. Delikatny uśmiech nie schodził z jej twarzy. W końcu trochę przy nim wyluzowała i się odprężyła. Znowu ujęła w dłonie kubek z herbata i napiła się jej trochę. - Widać po tobie, ze jesteś mało obeznany w Świecie Cieni... - Zmarszczyła śmiesznie brwi, kiedy znów wpadła w krótką zadumę. - Przyzwyczaiłam się do życia w stadzie, jest bezpieczne, mam gdzie mieszkać... Poza tym co miałabym innego zrobić? Nie mam gdzieś iść, a pensja za pracę w Pandemonium jest mała... - Westchnęła i przyłożyła do ust kubek. - No i w stadzie pilnują mnie inni, nie kontroluje całkowicie swojej przemiany, jestem w tym beznadziejna. - jej głos był spokojny, chociaż że nie przepadała za rozmowami o tych tematach. Sama do końca nie wiedziała dlaczego opowiada Killianowi o tym wszystkim, to nie było do niej podobne.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  23. -Lepiej wiedzieć więcej o Świecie Cieni, niż potem żałować tego iż się czegoś nie wie. - wzruszyła ramionami. - Co? - spojrzała na niego zszokowana nie ukrywając swojego zdziwienia. Nie spodziewała się, że chłopak może jej coś takiego zaproponować.- Nie, nie mogę. - powiedziała szybko, zdecydowanie za szybko. Speszona odsunęła się od niego, kiedy się znów pochylił nieznacznie w jej stronę. Odstawiła kubek z herbatą na stół żeby ukryć drżenie swoich dłoni. - Nie potrafiłabym, nie mogłabym z tobą mieszkać. - powiedziała jeszcze starając się żeby jej głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  24. Odruchowo oblizala suche usta nie odrywajac spojrzenia od chlopaka. Zrobiło jej sie slabo, kiedy on tak na nią patrzył. Wziela głęboki wdech. - Ja... Po prostu nie wiem czy to dobry pomysł... - Zaczela sie jąkać totalnie nie wiedzac co powiedziec. Na jej policzkach i szyi pojawil sie nieznaczny rumieniec. Nie chciala sie przyznać do tego, ze Killian ja za bardzo oniesmielal, dlatego nie chciala mieszkać z nim pod jednym dachem. To byloby po prostu dla niej za dziwne.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  25. Skuliła sie na krześle, kiedy Killian sie do niej zbliżył. Jego spojrzenie wręcz ją bolało, więc w koncu nie wytrzymala i odwróciła wzrok gdzieś w bok. Wziela głęboki wdech słuchając tego co mowil i zacisnela dlonie na krześle. W koncu wstała i znow ulokowała spojrzenie niebieskich oczu w chlopaku.- Tobie latwo jest tak mówić, mieszkasz sam, bez stada, bez zobowiązań... A ja mam stado, czyli mam też Alphe, która musi wpierw sie zgodzić na to czy mogę isc mieszkać poza watahą, bo musi miec pewność ze nie będę zagrazac przyziemnym. - Wypaliła trochę zbyt ostrym tonem jak na nią. Nie panujac nad swoimi przemianami byla niebezpieczna. - To co mowisz wydaje sie byc takie proste... Ale nie jest.. - Pokręciła głową na boki w zamyśleniu. - Dlatego... Przemyśle twoja propozycje, jednak niczego nie mogę ci zagwarantować. - Mruknela jeszcze cicho, po czym przeszla szybkim krokiem obok Killiana i wyszla z pomieszczenia dla pracowników, a potem po chwili namyslu wyszla również i ze sklepu.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  26. Był czwartkowy wieczór, więc miala wolne i jak zawsze lazila po supermarkecie w poszukiwaniu tego co było jej potrzebne. Mieszkała razem ze stadem, jednak każdy musiał i tak sam organizować sobie jedzenie. Kiedy tak chodziła między regalami nagle zauważyła kawałek dalej Kilkiana, bez dłuższego namyslu odwróciła sie szybko i skierowała swoje kroki juz w strone kasy. Miala tylko nadzieję ze chlopak jej nie zauważył. Nie czula sie chyba jeszcze wystarczająco dobrze zeby wrocic do ich ostatniej rozmowy. Zapłaciła za zakupy, schowała je do torby i czym prędzej wyszla z budynku. Wziela gleboki wdech kiedy znalazła się na zewnątrz, po czym zaczela isc i skręciła w pierwsza lepsza uliczkę. Dopiero po chwili zorientowała sie ze dookola niej jest ciemno. W tej uliczce nie było żadnych lamp, a jedynie stało tylko kilku mężczyzn pod ścianą z którymi na pewno nie chciała mieć do czynienia. Zaczela sie wycofywać chcąc zniknąć z tego miejsca jak najszybciej.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  27. Miala nadzieję, ze mężczyźni do niej nie podejda, jednak oczywiście nie miala tyle szczescia i juZ po chwili stała pod murem otoczona przez czterech najwidoczniej podpitych nieznajomych. Wziela gleboki wdech rozgladajac sie goraczkowo dookola zeby znalezc jakieś wyjście z tej sytuacji. - Nie wiecie co robicie panowie... Na prawdę... - Mruknela drzacym głosem. Juz czula jak robi jej sie gorąco, jeszcze bardziej przywarla plecami do ściany. Zacisnela dlonie w pięści czujac jak jej palce zamieniaja sie powoli w wilcze szpony i wbijaja jej sie w skore, jednak po chwili znikaja. Była przerażona i nie wiedziala co robic, przez co oczywiście jak zawsze zaczynała sie przemieniac, nie panowala nad tym. - Nie chce zrobić wam krzywdy... - Powiedziala i zacisnela usta w waska kreske. Mężczyźni wybuchneli tylko smiechem, a jeden z nich polozyl jej dlon na ramieniu przyciagajac do siebie. Odruchowo z jej gardla wydarl sie pisk, nienawidziła kiedy dotykal ja ktoś kogo znala, a co dopiero zeby tykal ja jakiś spity menel spod biedronki. Następne wydarzenia które miały miejsce działy sie tak szybko, ze do konca nie wiedziała co sie tak na prawdę stalo. Jeszcze przed chwilą stalo przed nią kilku facetow, a teraz stał przed nią Killian.- Nie dotykaj mnie. - Syknela od razu kiedy tylko zauważyła jak chlopak wyciąga w jej strone reke. Odruchowo zrobiła kilka krokow w tyl i znow wpadla na ścianę.- Skad... Ty... Skad ty sie tu wziales? - Wypalila w koncu z siebie lustrujac ja niebieskim spojrzeniem, wciąż jeszcze zszokowana.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  28. Obserwowała chłopaka szeroko otwartymi oczami, jej klatka piersiowa wciąż uniosiła się i opadała zdecydowanie za szybko, jej oddech był przyśpieszony jeszcze po tym jak otoczyli ją tamci mężczyźni. Ciągle drżała, ale chciała to ukryć krzyżując ręce na piersi. - Dzięki za uratowanie... - mruknęła w końcu cicho i zacisnęła usta w wąską kreskę. - Chwila... Dlaczego w sumie za mną poszedłeś? Czy ty mnie śledziłeś?! - uniosła pytająco brwi patrząc mu prosto w oczy. Teraz na prawdę rozważała, czy Killian przypadkiem nie jest jakimś maniakiem, który ją prześladował.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przypatrywala sie mu w ciszy, ciekawa co on w koncu jej odpowie. Chyba pierwszy raz chlopak wygladal tak bardzo poważnie. Nagle zdjął kurtke, zarzucił jej ją na ramiona, po czym ją objął. Spojrzala na niego przestraszona zarówno speszona, juz zaczynała sie czuć niekomfortowo. Killian był o wiele silniejszy od niej, wiec domyslala sie, ze nie ma szansy na swoją nastepna ucieczkę. - Nie wszystkie dziewczyny muszą ci się rzucać w ramiona, kiedy tylko,cię zobaczą. - Powiedziala to starając sie zeby jej głos nie zadrżał i wyprostowała się.- Coo? - Zapytała z niedowierzaniem marszczac przy tym brwi. Nie spodziewała sie uslyszec od niego takiej odpowiedzi.- Ałć, to boli.- Syknela cicho czujac jak chlopak zacieśnia uścisk na jej ramieniu.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Błędne mniemanie? No nie wiem. Czemu niby błędne? - przekrecila lekko glowe na bok zeby na niego spojrzec. Zacisnela usta w waska kreske w zastanowieniu. Miala prawo nie zauważyć tego, że podoba sie Killianowi. Odkad zostala wilkolakiem praktycznie w ogóle nie interesowała się bliżej już nikim. Raz przez krótki okres czasu chodziła z chlopakiem ze stada, ale nie układało im sie za dobrze. Była dość trudna osoba do zrozumienia i zaakceptowania. Zaczela masowac ramie, kiedy Kill w koncu ja puścił. - Ucieklam? O czym ty mowisz? Nie ucieklam... Po prostu wyszlam... Ze sklepu... Szybko... - Wzruszyla ramionami starając sie mówić jak najbardziej obojetnie. Slyszac jego pytanie zmarszczyla brwi.- Nie. - Mruknela, oczywiście kłamała, ponieważ chłopak ją strasznie onieśmielał i ciągle musiala walczyć sama ze sobą żeby w ogóle odważyć się coś mówić przy nim.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wywróciła oczami. Jej brak jest rozumu? Powiedział chłopak ,który przez swoją nieodpowiedzialność prawie zginął ,zaatakowany przez wilkołaka. Przy jego głupich wyborach Storm była najrozważniejszą osobą w Nowym Jorku. Nie była jednak na tyle wredna ,żeby o tym wspomnieć,w końcu Killian prawie wtedy umarł.
    -Hej!-zmarszczyła nos i zdzieliła go po głowie. Często się droczyli,niemal jak rodzeństwo ,ale wiedziała ,że w razie czego może na niego liczyć.-Tylko nie spal kuchni-mruknęła ,siadadając na blacie przy oknie i wypatrując początków burzy.
    /Storm

    OdpowiedzUsuń
  32. - No nie wiem czy chce cie lepiej poznać. - stwierdzila ledwo slyszalnym szeptem i wlepiła niebieskie spojrzenie gdzieś w przestrzeń przed sobą. Prychnęła słysząc co powiedział o kroliczku wielkanocnym i wywrocila oczami. Nagle Killian zaczal namawiać i ciagnac ja do jakiegos straganu. Marudzac coś cicho pod nosem o tym ze nie chce, w koncu jednak poszła za nim, oczywiście zrobiła to tylko dlatego, ze miala jego kurtke. Obserwowala ze zmarszczonymi brawami zdziwiona jak chlopak zaczyna zakładać jej bransoletki. Za każdym razem krecila przecząco głową, kiedy jej sie pytal czy ja to boli. Gdy jednak zakładał jej ostatnia, mniejsza bransoletke skrzywila sie nieznacznie.- Tak. - mruknela cicho i wziela gleboki wdech, kiedy Killian sie nad nią pochylil. Tak bardzo nie rozumiala o co mu chodzi i co on takiego właściwie wyprawia.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  33. Obserwowała go uwaznie, nie znala jego intencji więc z każdą chwilą była coraz bardziej zaniepokojona. Po jej szyi przeszedł dreszcz, kiedy nagle chlopak pochylil sie nad nia bardziej. Czujac jak jego wargi dotykają jej ucha wstrzymała oddech na kilka sekund. Jej serce zaczelo bić szybciej. Przez chwilę tak trwała bez ruchu, po czym niespodziewanie odskoczyla od niego jak oparzona. - Co to... Co ty... - mruknela i wziela gleboki wdech patrząc na Killiana szeroko otwartymi oczami. Miala przyspieszony oddech, jej klatka piersiowa unosila sie i opadala zdecydowanie za szybko. Nie myslac dlugo po prostu odwróciła sie szybko na piecie i zwiala. Kiedy chciala to na prawdę potrafiła być szybka.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  34. Oczywiście, że uciekła. Zdecydowanie jak dla niej za bardzo się do niej zbliżył. Czuła się niekomfortowo przy tym jak ktoś ją po prostu bezwiednie dotykał, a co dopiero kiedy ktoś robił to z premedytacją... ustami... przy jej uchu. Zatrzymała się dopiero przed opuszczonym komisariatem policji gdzie mieszkała razem z resztą stada. Przemknęła do swojego pokoju i opadła z głośnym westchnieniem na łóżko. Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że wciąż ma zarzuconą na ramiona kurtkę Killiana, a na rękach wciąż ma bransoletki ze straganu.- Kurde - mruknęła cicho pod nosem marszcząc brwi. Domyślała, że pewnie chłopak prędzej czy później się o nią upomni. Zacisnęła na chwilę dłonie na brzegach skórzanej kurtki, po czym odłożyła ją na krzesło. Była zmęczona, więc niedługo po tym zwinęła się w kłębek na łóżku i poszła spać.
    Następny dzień zaczęła jak każdy inny. Wstała, ubrała się, ogarnęła się na szybko, po czym wybiegła do pracy. Wzięła nawet ze sobą kurtkę Killiana, tak na wszelki wypadek. Weszła do klubu Pandemonium idealnie na styk i o dziwo się nie spóźniła. Przebrała się w strój roboczy, po czym wyszła do głównej sali. Po drodze dowiedziała się jeszcze, że musi zastąpić kogoś za barem, bo się nie zjawił. Stanęła za ladą, zaczęła zbierać zamówienia i na szybko rozdawać je klientom. Była to dość ciężka praca na swój sposób. Pare czerwonych kosmyków włosów wypadło z jej luźno upiętego koka na jej twarz i ramiona.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  35. Starała się jak mogła żeby szybko i sprawnie obsługiwać klientów, kiedy niespodziewanie zjawił się Killian i stanal przy barze. - Nie mam teraz czasu. - Powiedziala nachylajac sie lekko nad lada zeby mógł ja uslyszec przez głośna muzykę. Po chwili postawiła przed nim szklanke i sprawnym ruchem nalala do niej whiskey, po czym wrzucila lód. - Później, teraz trochę mamy zawal klientow. - Mruknela jeszcze odwracajac sie do jakiegoś mężczyzny i nalewajac mu piwa do kufa. Krzątala sie dalej za ladą zadowalajac klientele. Zerknela jeszcze w strone Killiana.- Jeśli chcesz to twoja kurtka jest za zapleczu. - Powiedziala po chwili i odwróciła sie do niego tyłem szukając na półce zamowionego przez kogos trunku. Jej luzny kok coraz bardziej sie rozwalał, a ona miala dość tego chaosu panującego przy barze. Każdy chciał kupić coś z procentami i niektórzy oczywiście sprawiali kłopoty. - Jak tak dAlej pójdzie to nie za szybko odzyskasz kurtke. - Powiedziala, kiedy znow przechodzila obok Killa. Nagle jakis facet klepnął ją w tyłek, odwróciła sie raptownie, zarzucajac czerwonymi włosami na plecy i obrzuciła go wrogim spojrzeniem. Miala dosc juz takich ludzi i resztkami sil sie kontrolowala od rzucenia im sie do gardeł. Widziała, że połowa osób w klubie była już cała spita, dlatego powinna na nich uważać o czym ostatnio juz sie co nieco przekonała.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  36. Miała zamiar się opanować i po prostu zignorować tego faceta, który ją klepnął, jednak zauważyła jak odwrócił się do niego Killian. Wziela gleboki wdech i podeszła szybko do nich.- Killian... - Mruknela cicho i położyła dłoń na jego ramieniu. Chyba pierwszy raz go dotknęła tak sama z siebie. - Będę miała przez to kłopoty. - Szepnela cicho trochę poddenerwowana. Zerknela w strone pijanego mężczyzny, który na widok złotych oczu chlopaka po prostu uciekł czym predzej z klubu. - Znow dostane nagane za pdzeganianie klientów. - Powiedziala, jednak mimowolnie uniosla kaciki ust w delikatnym usmiechu. Przez parę sekund w jej oczach pojawiło sie coś na wzór wdzięczności. Po chwili jednak czerwonowlosa poklepala tylko lekko Killiana po ramieniu.- Muszę wracać do pracy. - Mruknela cicho, odwróciła sie i po prostu wróciła do obsługiwania klientów za ladą.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Nie ważne bys mu cos zrobił, czy nie... To i tak rowna sie kłopotami. - Westchnela wygladzajac dlonmi material krotkiej spodniczki. Nie miala teraz czasu na rozmowy, musiala pracować. Wiedziała, że jest obserwowana, zawsze tak było. - Co? - Odwróciła sie raptownie w strone chlopaka, kiedy zaproponował, że jej pomoże. - Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - Mruknela patrząc na niego, równocześnie obslugujac jakiegoś faceta i nalewajac mu piwa. - No dobra, pomoc mi sie przyda. - Szepnela w koncu widzac jak pojawia sie coraz więcej ludzi.- Tylko Postaraj sie niczego nie potluc, a będzie bardziej miło. - Powiedziala i wywrocila oczami widzac jak od razu zaczęły sie do niego lepić dziewczyny i składać zamówienia. Odwróciła wzrok nie mogąc dłużej patrzeć na tamta scene, na prawdę nie przepadala za takimi pustymi laleczkami.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń
  38. Teraz już całkowicie automatycznie zbierała zamówienia i podawała je sprawnie klientom. W którymś momencie wyjęła spinkę z włosów, które 'wolne' opadły czerwoną kaskadą na jej plecy i ramiona, co było dość widowiskowe, więc dodatkowo jeszcze kilka osób podeszło do baru. Co jakiś czas mimowolnie również zerkała w stronę chłopaka nie mogąc po prostu powstrzymać się żeby tego nie robić. Oczywiście bez problemu usłyszała to jak Killian zagadał do jakiejś dziewczyny i zmarszczyła na chwilę brwi, po chwili zaklęła cicho w duchu zastanawiając się po co właściwie nad tym się dłużej zastanawia? Przecież ją to wcale nie obchodziło. Odwróciła się plecami od Killiana i odsunęła się od niego na odpowiednią odległość. Niespodziewanie jakiś mężczyzna przeszedł przez ladę i stanął tuż przed nią. Czerwonowłosa aż podskoczyła zaskoczona i spojrzała na niego. Miał on nieco zarumienione policzki i potargane włosy, zdecydowanie było widać, że nie jest do końca trzeźwy. - Cześć piękna, nie szukasz może towarzystwa? - zapytał z francuskim akcentem przysuwając się do niej i patrząc na nią z góry, był od niej o wiele wyższy, jednak to nie znaczyło, że silniejszy, w końcu była wilkołakiem. Już miała zacząć się na niego drzeć i po prostu wyrzucić go zza baru, jednak się rozmyśliła i uniosła kąciki ust w uśmiechu zmieniając swoją taktykę. - Może po pracy, dobrze przystojniaku? - uniosła jedną brew do góry pytająco wpatrując się we francuza, co zdecydowanie nie było w jej stylu. Po chwili stanęła na palcach i szepnęła mu coś do ucha, chłopak odruchowo położył jej dłoń na talii żeby się nie przewróciła, a ona nawet nie drgnęła. Odsunęła się od niego po paru chwilach śmiejąc razem z nim cicho, po czym kazała mu sobie iść, a on o dziwo posłusznie wyszedł zza baru i wrócił do grona klientów, wcześniej całując ją na pożegnanie w policzek. Em uśmiechnęła się triumfalnie, chociaż niepostrzeżenie wytarła wierzchem dłoni policzek w który dostała buziaka. Nie wszystko musiała załatwiać siłą. Odruchowo posłała jeszcze szybkie spojrzenie Killianowi i wróciła do zbierania zamówień.

    Emeral.

    OdpowiedzUsuń