~Witaj

środa, 24 grudnia 2014

Em.


Emeral Lupus

Wiek: 17 lat
Urodziny: 07.07
Rasa: Wilkołak

Charakter:
Co można powiedzieć o tej filigranowej dziewczynie? Nie wygląda groźnie, wcale a wcale... i taka nie jest. Chociaż, że została wilkołakiem już kilka lat temu, wciąż dopiero uczy się walczyć i panować nad swoją przemianą. Jest zwinna i szybka, kiedy nie potrzeba, jednak kiedy tylko dochodzi do treningów od razu zaczyna mieć dwie lewe ręce. Przeważnie wszystko psuje przez to, że zamartwia się o to, że może komuś zrobić krzywdę. Na prawdę nie przepada za przemocą, a na widok krwi zaczyna ją mdlić. Może i nie jest silna fizycznie, jednak na pewno jest silna w słowach. Uśmiecha się dużo, chociaż często robi to ironicznie. Miła jest tylko dla tych osób, które są miłe dla niej. Mimo wszystko jednak chętnie pomaga innym. Nie potrafi przejść obojętnie obok kogoś, kto jest potrzebie. Łatwo przychodzi jej również nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi. Zawsze stara się mieć swoje zdanie na każdy temat. Trochę pyskuje, kiedy ktoś nie podpadnie do jej gustu lub stara się narzucić jej swoją wolę. Najchętniej omijałaby kłopoty szerokim łukiem, chociaż bardzo często nie myśląc nad tym za wiele sama się w nie pakuje. Czasami zdarza jej się popuścić wodzę fantazji i chodzić z głową w chmurach, jednak stara się nad tym panować i za bardzo nie 'odrywać od ziemi'.

Wygląd:
Podobno nie wygląda na swój wiek, podobno wygląda na o wiele młodszą. Jest filigranowej postury. Ma smukłą, zgrabną sylwetkę, kształtne piersi i wcięcie w talii, mimo iż wcale nie jest wysoka. Ma zaledwie 161 cm wzrostu. Posiada długie, czerwone włosy sięgające jej do łopatek, które kręcą się nieznacznie po bliskim spotkaniu z wilgocią. Często wiąże je najróżniejszymi sposobami. Jej oczy są intensywnie niebieskie, a okalają je długie, czarne, zalotne rzęsy. Uroku dodają jej pełne usta i delikatnie wystające kości policzkowe. Gdy się uśmiecha w jej policzkach pojawiają się dołeczki. Nie lubi ubrań, które krępują jej ruchy. Potrzebuje czuć się swobodnie, więc nosi głównie luźnie ciuchy, które za bardzo nie przystają do jej ciała. Zazwyczaj można zobaczyć ją w zwykłych, przetartych rurkach, T-shircie i trampkach. Uwielbia wszelkiego rodzaju bransoletki, naszyjniki, kolczyki i pierścionki.


Ciekawostki:
Należy do nowojorskiego stada prowadzonego przez Maię Roberts.
• Została przemieniona w wilkołaka przez przypadek w wieku 14 lat.
• W wolnym czasie zajmuje się 'tworzeniem czegoś z niczego'. Potrafi z niepotrzebnych nikomu przedmiotów stworzyć różne małe figurki, bransoletki etc, to ją odpręża i uspokaja.
• Panicznie boi się ciemności i małych pomieszczeń.
• Nienawidzi zimna.
• Na razie zamieszkuje z innymi wilkołakami w opuszczonym komisariacie, jednak marzy jej się wynajęcie w końcu własnego mieszkania.
• W wolnym czasie dorabia jako kelnerka w klubie Pandemonium.
• Nie przepada za tym kiedy ktoś ją dotyka.

~*~
Karta Postaci w budowie.
Emcia chętna jak najbardziej na wątki i powiązania.
GG: 19359603

36 komentarzy:

  1. [Wątek ? Jsk coś to moge zacząć ]

    E. Wood

    OdpowiedzUsuń
  2. [ hehe. Może Emma jako jedna z stałych klientek klubu zmieniła się w nietoperza pod wpływem i dziwnym trafem znalazła by sie na tym komisariacie ? lub poprostu znajomość - najpierw bezinteresowna chociazby z emmy stony a pozniej ciekawość itp ? ]

    E. Wood

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz od dawna nie czuł się wykończony po treningu. Na dodatek następnego dnia miał wolne, więc mógł zrobić tej nocy, co mu się żywnie podobało. Dlatego wybrał się do Pandemonium. Dawno nie był w żadnym klubie i już prawie zapomniał, jak to jest. Nie tęsknił za tłokiem i hałasem. Teraz nieco mu to przeszkadzało, ponieważ jako wilkołak miał wyczulony słuch, jednak widok tylu pięknych dziewczyn był przyjemny. Uśmiechały się do niego zapraszająco. A mimo to nie podszedł do żadnej. Czegoś mu brakowało. Pierwszą myślą był alkohol, więc udał się do baru, ale w połowie drogi potrącił kogoś.
    - Przepraszam - powiedział odruchowo, choć nawet nie było mu przykro. Takie rzeczy się zdarzały. Uniósł głowę i spojrzał na osobę, na którą wpadł. Była to dziewczyna o długich czerwonych włosach - dużo niższa od niego i wyglądająca na kruchą. Uśmiechnął się, kucając przy rozbitej butelce i pomagając w sprzątanięciu odłamków. - Jestem Killian.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  4. Huk głośniej muzyki i gwar pijanych istot osiągał chyba już zenit. Takiego hałasu i chaosu tutaj jeszcze nie słyszała ani nie widziała. Wyszła szybko przed klub by zaczerpnąć odrobinę powietrza.
    Śmiała się w niebo głosy będąc kompletnie pijana a widząc już nadchodzące słońce zmieniła się w nietoperza by polecieć hen daleko zaszyć się w cieniu ścian i przespać całą noc. Tak robiła prawie na co dzień więc to było chyba już w normie. Tym razem było jakoś inaczej. Poleciała w miejsce do którego chyba nie odważyła by się podejść. Wleciała przez otwarte okno latała rozdrażniona po wszystkich pomieszczeniach by w końcu zawiesić się w rogu i usnąć. Sen w który zapadła mógł tylko ją wybudzić jedna jedyna istota - wilkołak.

    E. Wood

    OdpowiedzUsuń
  5. Westchnął, wywracając oczami. - Ty też najwyraźniej nie uważasz, jak chodzisz - stwierdził, a jego głos był miękki i przyjemny. Nie było w nim cienia zdenerwowania. Nie miał być to też sarkazm. On po prostu stwierdził fakt. - Zapłacę - zaczął, gdy zebrał ostatni kawałek szkła, ale zastygł, widząc ranę na palcu. Krew pociekła na podłogę. Killian pokręcił głową, złapał za tacę, na której leżały resztki butelki i wręczył ją kelnerce, która akurat przechodziła obok. Następnie złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją do łazienki. Nawet nie zwrócił uwagi na to, czy to damska, czy męska, ważne, że nikogo w niej nie było. Szybko wsadził jej palec pod strumień chłodnej wody. Wtedy dopiero miał okazję dłużej jej się przyjrzeć. Nie miała takiego typowego stroju jak na kelnerkę, ponieważ koszulka się nie zgadzała, obcasy też były niższe niż u innych. Zmrużył oczy, dalej się w nią wpatrując. Czuł jej emocje. Czuł zdenerwowanie, które ją przepełniało.
    - Na pewno nikt nie zauważył - wyszeptał, nachylając się do niej nieznacznie. - Gdyby ktoś sprawiał ci problemy, wyjaśnię, że to moja wina.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej rana zagoiła się zdecydowanie zbyt szybko. Teraz do niego dotarło, czemu była zdenerwowana. Nie chodziło o to, że ktoś zrzuci jej niekompetencje, a o fakt, że była wilkołakiem. Rana nie była głęboka, ale niemożliwe było, by tak szybko się zagoiła, gdyby była zwykłym człowiekiem. Uśmiechnął się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jak mógł nie zauważyć.
    - Jesteś taka jak ja - wyszeptał, a jego oczy na moment zabłyszczały złotym kolorem. - Rzeczywiście nie pachniesz jak człowiek.
    Zmrużył oczy, robiąc krok w przód, zmniejszając dystans, który dziewczyna zwiększyła, cofając się. Uśmiech zajął jedynie prawą stronę jego twarzy, gdy kącik ust uniósł się nieznacznie.
    - Pachniesz psem - stwierdziła ze śmiechem. Tylko raz miał styczność z wilkołakiem i zmieniło to jego całe życie. Nie chciał dołączyć do stada, ponieważ uważał, że omi wszyscy są tacy sami. Ta dziewczyna jednak e żadnym stopniu nie odzwierciedlała jego wyobrażeń. - Jak masz na imię, mała?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiedział, jak ma zareagować na jej zachowanie. Wyglądała tak, jakby się go bała. Każdy jej ruch był ostrożny. Mimo to uśmiech nie opuszczał jego ust. Przez to mógł wyglądać jak psychol, ale taki już był. Wydął usta na jej słowa i przez moment wyglądał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.
    - W moim stadzie jestem wyłącznie ja - stwierdził. Nie chciał należeć do żadnej watahy, ponieważ nie czuł się jednym z nich. Wciąż walczył ze swoją natura. Choć z zaskoczeniem odkrył, że miło było w końcu spotkać kogoś, kto rozumie jego los. - Kobiety kochają mój zapach - odpowiedział na jej uwagę ze śmiechem. Zrobił kolejny krok do przodu i gdyby dziewczyna prawie nie leżała na umywalce, to nie byłoby między nimi praktycznie przestrzeni.
    - Jak mam do ciebie mówić w takim razie? - spytał, a jego głos był delikatny jak powiew wiatru w ciepły dzień. Schylił się nieznacznie, by spojrzec jej w oczy.
    / Killian

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnął się z westchnieniem i wywrócił oczami. Pomyślał, że dziewczyna jest naiwna i nawet miał zamiar to powiedzieć, jednak wiedział, że wtedy mogłaby sovie pójść, a on tak nie chciał.
    - Jakoś żyję jak widzisz - powiedział, pokazując dłonią na siebie. Był ubrany schludnie. Ciemne jeansy, biała koszulka i czarna skórzana kurtka pasowały do siebie. Nikt nie powiedziałby, że wygląda jak włóczęga, wiec nie mogła mu zarzucić, iż sobie nie radzi bez stada. Oczywiście, wyglądał nieco bardziej dziko niż przeciętny chłopak w jego wieku, ale to wszystko przez to, że był wilkołakiem. - Jeśli przeżyłem dwa lata samotnie, dam radę przez następne lata, nie uważasz? - Jego wzrok zmiękł. Pochylił się jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi i puścił jej oczko, po czym zniósł się śmiechem. Wyprostował się. - Trzeba znać swoją wartość - stwierdził z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. - Emeral? - Imię dziewczyny zabrzmiało dziwnie w jego ustach. Inaczej. - Wyjątkowe imię. Jeszcze nie poznałem dziewczyny, która by się tak nazywała. Podoba mi się - przyznał po chwili i posłał jej szczery uśmiech. - Mogę ci mówić Em, prawda? - Nie czekając na odpowiedź kontynuował: - Więc, Em, od dawna jesteś wilkołakiem?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  9. Na jej stwierdzenie oblizał wargi, powstrzymując się przed grymasem. Wyprostował się, a z jego spojrzenia zniknęła jakakolwiek radość, która była tam wcześniej.
    - Już mam rodzinę - stwierdził, chociaż od tych dwóch lat wcale nie czuł się tak. Kiedy się przemienił, zamknął się w pokoju, przestał chodzić na zajęcia. Jego rodzice byli tak zajęci pracą, że niczego nie zauważyli i wtedy odkrył, iż rodzina niczego nie oznacza. Ale miał przyjaciółkę i to mu wystarczało. - Nie martw się o mnie, skarbie - stwierdził na jej słowa, ale powiedział to tak lekko, jakby nic nie było w stanie go urazić. Nagle uświadomił sobie, że dziewczyna spuściła wzrok a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
    - Dwa lata - odpowiedział na jej pytanie. Spojrzał na nią uważnym wzrokiem. Była młodsza od niego, a przynajmniej tak wyglądała. Jego serce na moment ogarnął smutek, gdy uświadomił sobie jak wiele musiała przeżyć, gdy była o wiele młodsza od niego podczas pierwszej przemiany. Na twarz dalej opadły jej niesforne kosmyki, których nie odgarnęła. Wyciągnął rękę i założył je jej za ucho. Znowu się uśmiechnął.
    - Czemu unikasz mojego wzroku? Muszę być strasznie brzydki, co? - zażartował, na moment samemu odwracając wzrok, jednak zaraz znowu spojrzal prosto w jej twarz.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  10. Poczuł zmianę w jej nastroju, gdy wspomniała o swojej rodzinie. A raczej jej braku. Jeszcze bardziej się zarumieniła, kiedy odgarnął jej kosmyk. To było urocze. Widział, że powstrzymuje śmiech. Czyżby jednak uważała go za przystojnego chłopaka? Nagle zbliżyła się do niego i już myślał, że tak jak wszystkie inne uległa jego urokowi. Mylił się. Em szybko go wyminęła, zaraz po tym, jak krzyknęła mu w twarz. I już myślał, że wyjdzie. Już wstrzymał oddech. Ale nie wyszła. Zastygła z ręką na klamce, po czym zaklęła cicho. Najwidoczniej uświadomiła sobie, że jej koszulka jest cała w alkoholu. Uśmiechnął się siebie, kręcąc głową z politowaniem. Westchnął i już w następnej chwili nie miał na sobie kurtki, którą chciał jej dać, ale była nieco za duża nawet dla niego, więc zawahał się. Zaczął podciągać koszulkę, by ją także zdjąć i jej dać na zmianę.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaśmiał się, widząc jej reakcje. Onieśmielał ją i dobrze o tym wiedział.
    - Bez przesady, Em, nie bądź cnotką - wyszeptał, nachylając się do niej nieznacznie. Była o tyle niższa, że sięgała mu niewiele za ramię nawet w obcasach i to tylko wywoływało w nim dziwne uczucie. Zamrugał, robiąc minę niewiniątka. - Ja tylko chciałem pożyczyć ci koszulkę, bo twoja jest cała brudna, a moja kurtka jest za duża nawet dla mnie - wyjaśnił jak małemu dziecku. Powstrzymywał się od śmiechu, przygryzając dolną wargę. Dziewczyna była taka urocza i wciąż trzymała go za koszulkę, którą on sam już puścił. Położył dłonie na jej nadgarstkach i puścił jej oczko. - To... chcesz mieć coś suchego, czy wolisz chodzić w koszulce przesiąkniętej alkoholem?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  12. Tym razem nie uciekała nigdzie wzrokiem i zauważył to z kolejnym pozwalającym uśmiechem. Uniósł brew, gdy stwierdziła, że nie potrzebuje jego koszulki i zilustrował ją od góry do dołu. Plama wyglądała potwornie.
    - Kłamczuch z ciebie - stwierdził żartobliwie i złapał ją za nos na kilka sekund. Tak jak to robi się małym dzieciom. Jej policzki z każdą chwilą robiły się coraz bardziej czerwone i Killiam powstrzymywał się przed dotknięciem ich.
    - Jednak? - udał zdziwienie, gdy dziewczyna w końcu stwierdziła, że potrzebuje jego koszulki. Bez wahania zdjął ją i podał jej. - W końcu jestem ci to winien. To moja wina, że twoja koszulka jest w alkoholu - przyznał, przechylając głowę nieco w bok i nachylając się na kilka milimetrów bliżej, gdy nagle drzwi łazienki otworzyły się.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  13. Nawet nie zdążył zareagować, a wilkołaczki już nie było. Została za to dziewczyna, która im przerwała i stała teraz z otwartymi szeroko oczami, wpatrując się w umięśnione ciało Killiana. Chłopak tylko złapał za kurtkę, którą zaraz na siebie zarzucił i mając nieznajomą w drzwiach, puścił jej oczko, uśmiechając się czarująco. Dziewczyna tylko spojrzała za nim tęskno, nie zdolna do wydobycia z siebie nawet słowa. Rozejrzał się po klubie, ale nie zauważył czerwonowłosej. Przygryzł wargę w namyśle, po czym podszedł do pierwszej kelnerki, którą zobaczył. Uśmiechnął się do niej pozwalająco, kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu, dosłownie muskając je palcami.
    - Przekazałabyś swojej koleżance pewną wiadomość ode mnie? - spytał tajemniczo, zniżając głos to niemalże mruczenia. Pokiwała tylko ochoczo głową. - Powiedz, proszę, Em, że może mnie znaleźć w sklepie muzycznym Rogue na 30stej ulicy. Dziękuję - wyszeptał, po czym całkowicie spontanicznie pocałował ją w policzek i wyszedł, zapinając kurtkę.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  14. Tego dnia było wyjątkowo mało klientów. Zaledwie kilka osób przewinęło się przez sklep, a tylko jedna coś kupiła. Zdecydowanie nie był to najlepszy dzień. W dodatku to on musiał zamykać. Wszyscy tego nienawidzili, ponieważ następnego dnia trzeba było również otwierać. Co oznaczało, że musiał wstać wcześnie. Na szczęście Dzień siw kończył i mógł wrócić do domu. Chciał się położyć spać. Niby nic nie robił, ale to go wykończyło bardziej niż normalne zagadywanie klienta.
    Już wstawał od lady i sięgał po kurtkę, gdy drzwi otworzyły się, a dzwoneczek zawieszony przy nich, zadzwonił. Killian nie zareagował. Odetchnął głęboko, myśląc o tym, by nie być niemiłym dla klienta. Jednak właśnie skończyła się jego zmiana, więc chciał po prostu iść do domu. Przygryzł dolną wargę i zmusił się do ostatniego tego dnia uśmiechu.
    - Przepraszam, ale już zamykamy - powiedział i dopiero po fakcie uświadomił sobie, kto wszedł do sklepu. Uśmiechnął się, tym razem szczerze. - Em miło cię widzieć.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  15. Wstrzymał na moment oddech, jednak nie dał po sobie niczego poznać. Przez moment czuł się zdenerwowany, ale gdy zobaczył w jej dłoniach swoją koszulkę, ogarnął go raczej zawód. Mimo wszystko uśmiechnął się i zabrał od niej swoją własność. Gdyby spytała, nie mógłby zaprzeczyć. Nie bez powodu trzymał swoją rękę na jej małej dłoni o kilka sekund za długo.
    - Dzięki, skarbie - szepnął, nachylając się do niej i puszczając jej oczko. To był już nawyk. Zachowywał się tak przy wszystkich dziewczynach i nie umiał nic na to poradzić. - Chcesz się może czegoś napić? Herbaty, kawy? - spytał, odsuwając się od niej i kładąc koszulkę na ladzie obok swojej kurtki, której nie zdążył założyć. - Ciszę się, że przyszłaś. Już myślałem, że nigdy nie odzyskam koszulki, a lubię ją - stwierdził żartobliwie, przyglądając się Emeral, która znowu unikała jego wzroku. Zastanawiał się, czy boi się go, ale tym razem postanowił zatrzymać to dla siebie. - Ładnie wyglądasz w normalnych ciuchach, choć tamte też były niczego sobie.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  16. Na jej komentarz o nim zrobił urażoną minę i w teatralnym geście złapał się za serce.
    - Ranisz moje uczucia, piękna niewiasto! Ja po prostu jestem czarujący - przyznał z powagą, która szybko uleciała i zmieniła się w uśmiech na jego twarzy. Szybko jednak on także zniknął, gdy Emeral oznajmiła, że chce już iść.
    - Zostań - powiedział szybko, za szybko, wyciągając nieznacznie rękę, jakby chcąc złapać ją za rękę. - Fatygowałaś się przez pół miasta, żeby mi oddać koszulke, a to ja co narobiłem kłopotów - stwierdził, wzruszając ramionami. Schował ręce do kieszeni spodni, po czym dodał: - Nie sądzę, by dziewczyny, z którymi widziałem się w większości raz w życiu, miały moje ołtarzyki.
    Jego uśmiech również się poszerzył. A kiedy ona zrobiła kilka kroków w tył, on ruszył w przód.
    - Zrobię ci herbatę - niemalże poprosił. Nie chciał, by już sobie szła. Czuł do niej swego rodzaju przywiązanie i chciał wiedzieć czy to dlatego, że po raz pierwszy spotkał drugiego wilkołaka.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  17. Killian dalej uśmiechał się typowym dla niego uśmiechem, jednak w jego oczach zabłysnęło coś na kształt chęci zrozumienia, ale było tam też coś więcej. Takie coś widuje się tylko kilka razy w życiu. To takie spojrzenie, które sprawia, iż wie się, że ta osoba chce się z tobą zaprzyjaźnić i poznać cię do granic możliwości. Odetchnął cicho.
    - Nie musisz się mnie bać, przecież cię nie ugryzę - powiedział, a jego głos był ciepły i bez nawet odrobiny sarkazmu. Kiwnął głową na drzwi pokoju personelu, za którymi znajdował się mały pokoik. Była tam lodówka, dwa krzesła oraz stolik, na którym stały trzy kubki, zaparzacz do kawy i czajnik elektryczny. - Wolisz herbatę czy kawę? - spytał, łapiąc ją delikatnie za rękę. Poprowadził ją za sobą do pokoiku i usadził na krześle, po czym wpatrywał się w nią, czekając na odpowiedź. Skrzyżował ręce i przechylił głowę w bok, a z jego wielkimi ciemnymi oczami wyglądał jak szczeniaczek.
    |Killian

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdążył już zauważyć, że dziewczyna nie lubi gdy jest blisko lub ją dotyka. Zwłaszcza niespodziewanie. Ale on już taki był o ciężki mu było walczyć z własną naturą. Uśmiechnął się do niej, odsuwając na krok, by dać jej trochę przestrzeni. Włączył czajnik, który lubił robić hałas, ponieważ był stary, ale tym razem nie sprawiał problemu.
    - Zostałaś zmieniona w wilkołaka przez ugryzienie? - spytał niespodziewanie, patrząc jej prosto w oczy. Był ciekawy jej historii. - Jak trafiłaś do nowojorskiego stada? Sama ich znalazłaś?
    Killian nie wierzył w to, że watsha może być rodziną. Wydawało mi się to dziwne. Miał rodzinę i mimo że go odtrąciła nie chciał innej. Nagle czajnik kliknął, dając znać, że woda jest gotowa. Chłopak wsadził do kubków woreczki z herbatą i powoli zalałje gorącą wodą.
    - Słodzisz? - spytał, wyciągając do niej ostrożnie rękę z cukrem w saszetkach.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  19. Uśmiechnął się pod nosem. Dziewczyna była dość niska. On nigdy, nawet gdy siedział tak jak ona, nie mógł machać nogami, ponieważ były za długie.
    - Chyba po prostu jestem ciekawski - stwierdził, wzdychając i unosząc jednocześnie jedną brew, a marszcząc drugą. Szybko jednak wrócił do swojego typowego wyrazu twarzy i spojrzał na nią, przesuwając jeden kubek w jej stronę. Nie posłodził swojej herbaty, tylko wyjął torebeczke i położył ją na talerzyku. Uniósł kubek, jednak zatrzymał go tuż przy ustach w zamyśleniu. - Najwidoczniej ty miałaś szczęście...
    Nie dokończył swojej myśli. Upił łyk herbaty, przymykając na chwilę oczy.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  20. - Może już jesteśmy w piekle, skarbie - stwierdził z nieprzeniknionym uśmiechem. Killian przywołał w myślach tamtą noc. Wciąż zastanawiał się, jak mógł do ostatniej chwili nie zauważył zwierza, który nie był ludzki, nawet gdy przybierał postać człowieka. Tego był pewny. - Szczęście jest wtedy, gdy wilkołak bierze odpowiedzialność za zrujnowanie czyjegoś życia albo przynajmniej nie chce go zakończyć w napadzie szału. Umarłbym tamtej nocy, gdyby nie pewna łowczyni, która mnie uratowała przed śmiercią. Niestety spóźniła się kilka sekund i od tamtej pory moje życie jest - mówił, ale przerwał, nie wiedząc już co ma powiedzieć. Nie chciał jej urazić. Ona nie zachowywała się, jakby żałowała tego, że jest wilkołakiem. Z nim było przeciwnie. Nie ukrywał tego, ale wielu podziemnych z dumą mówiło o tym, kim są. Zaśmiał się z bezradności. - Mogło być gorzej, co?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  21. Zmarszczył brwi, zaskoczony jej reakcją. To było coś nowego. Już od początku nie myślał, że jest typowym wilkołakiem czy typową dziewczyną, ale tym go kompletnie zaskoczyła i może nawet zbiła z tropu. Nie wyglądała na kogoś, kto wolałby być człowiekiem. Sprawiała wrażenie raczej zadowolonej z tego, kim jest.
    - Zadziwiasz mnie, Emeral - przyznał, po raz drugi dopiero wypowiadając jej pełne imię. Upił kolejny łyk, patrząc jej prosto w oczy. - Jeszcze nie spotkałem podziemnego, który wolałby nim nie być. Zawsze byłem tym odludkiem, który uważał, że ma zniszczone życie.
    Mimo wszystko prawy kącik jego ust uniesiony był nieznacznie do góry. Zmrużył oczy. Nachylił się do niej nad stołem.
    - Dlaczego w takim razie należysz do stada? - spytał szeptem, a jego oczy na moment zmieniły kolor.
    \Killian

    OdpowiedzUsuń
  22. Sam jeszcze tego nie wiedział, ale w momencie, w którym uśmiechnęła się, stała się dla niego kimś wyjątkowym.
    - Właściwie to całkowita prawda - stwierdził z rozbawieniem. Nie znał wielu podziemnych. Jedynie kilka kelnerek z Pandemonium, które były Fearie, a pewien wampir kupuje dużo rzeczy w sklepie, w którym pracuje Killian, jednak nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Od zawsze było wiadome, że te dwie rasy się nienawidzą i on nie miał zamiaru tego zmieniać. Od pokonania Sebastiana miała zapanować równość i tym podobne, ale w praktyce to nie zawsze tak działało. Na kolejne słowa dziewczyny zmarszczył brwi i przechylił głowę w bok, przyglądając jej się uważnie. - Wtedy nie, ale teraz możesz odejść i zrobić cokolwiek zechcesz. Są pewne granice, ale na pewno miałabyś więcej możliwości niż teraz - stwierdził, myśląc nad tym, jak sam marnuje życie, bo boi się braku kontroli. To życie, które wiedzie, poznał już do granic możliwości i znał każdą opcję.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  23. Wywrócił oczami na jej słowa.
    - Jestem obeznany na tyle, na ile jest to konieczne - stwierdził. Walczył ze złem, bo chciał pomóc i stanął w walce naprzeciwko wielu podziemnych i nie tylko. Jednak nie znał żadnego z nich i nie chciał poznać nikogo im podobnych. Teraz się to zmieniło i nie chciał zakończyć na drobnych igraszkach z fearie. - Ja cię mogę pilnować.
    Uniósł brwi, opuścił i zaraz znowu je podniósł. Uśmiechnął się, nachylając jeszcze bardziej. Spojrzał jej prosto w oczy.
    - W sumie szukam współlokatora - powiedział, choć było to kompletne kłamstwo. - Masz pracę, więc poradziłabyś sobie.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  24. - Możesz mnie nauczyć - wyszeptał, puszając jej oczko, zanim odsunęła się od niego. Szybko jednak kąciki jego ust opadły. Zamrugał kilka razy i westchnął. Zbyt szybko odmówiła, ale nie kwestionował tego wyboru. Przez jej reakcje wciąż miał nadzieję. - Kiedyś zmienisz zdanie - stwierdził, mrużąc oczy. Wiercił dziurę w jej duszy. Wyczuł jej speszenie. Jego ręka, która trzymała kubek, drgnęła, a serce mu przyspieszyło. - Czemu nie? To nie tak, że za wszelką cenę chcę cię zaciągnąć do łóżka, czy cię zabić. Ludzie zostają współlokatorami, nawet gdy nie widzieli się wcześniej na oczy.
    Odłożył kubek i wyprostował się, krzyżując ręce. Oparł się biodrem o blat stołu.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  25. Killian odepchnął się od stołu i zrobił krok w przód. Dalej patrzył na nią, jakby umiał zajrzeć w jej umysł i wyciągnąć z niego każdą myśl.
    - Ja też nie wiem, przecież cię nie znam - przyznał z łatwością, po czym uniósł jedną brew do góry i pochylił się nieznacznie. - Nie wiem, czy mnie nie zabijesz w nocy, gdy będę smacznie spał - głos zniżył do szeptu. Puścił jej oczko rozbawiony. - Czasem jednak... warto zaryzykować. Poza tym nie będziesz przecież sama, Em.
    Starał się być miły a nie czarujący, choć nie wiedział, czy mu to wychodziło. Mieszkanie z nią nie miało żadnych ukrytych celów. Chciał jej pomóc. Nie lubił watah, więc to też kolejny powód.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie zranił go jej ostry ton. Miała inny pogląd na te sprawy, bo nie znała takiego życia, jakie on prowadził.
    - Em, nie - zaczął, ale dziewczyna nawet nie dała mu dojść do słowa. Westchnął, kiedy opuszczała sklep, ale nie powstrzymał jej przed odejsciem. Zagryzł prawy policzek pd wewnątrz i spojrzał na stół
    - Nawet nie wypiła do końca mojej herbaty - mruknął, zabierając kubek i wstawiając go do zlewu. - Kiedyś zmienisz o mnie zdanie.
    Uśmiechnął się do siebie. Wyszedł z pokoju dla personelu, złapał za kurtkę i opuścił sklep, zamykając go za sobą.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  27. Killian zaśmiał się cicho pod nosem. Rozpoznałby ją wszędzie, a ona myślała, że jej nie zauważy, jeśli szybko skieruje się do kasy. W końcu kupił tylko batonika i ruszył za nią. Trzymał się na uboczu. On potrafił wtapiać się w tłum tak, by pozostać niezauważonym. Jej to nie wychodziło. Nagle skręciła w pierwszą lepszą uliczkę. Jego serce zabiło przez moment szybciej. O tej porze w takich miejscach kręciły się podejrzane typy. Westchnął, kręcąc głową.
    - Głupia dziewczyna - mruknął do siebie chwilę przed tym, jak skręcił w uliczkę.
    Czterech mężczyzn stało nad nią, podczas gdy ona niemalże wciskała się w ścianę murowanego bloku. Killian starał się opanować. Naprawdę się starał. Jednak gdy jeden z nich położył dłoń na jej ramieniu, a ona zaczęła piszczeć nie wytrzymał. Ruszył na nich. Złapał pierwszego, który mu się nawinął po rękę i rzucił nim na koniec uliczki. Mimo że było ciemno dzięki swoim zdolnością jako wilkołak widział nieco lepiej. Jego oczy świeciły się na złoto. Warknął na pozostałych, unosząc pięść. Nawet nie próbowali sprawdzić, co z ich kolegą. Po prostu uciekli. Killian uśmiechnął się pod nosem, po czym wziął kilka głębokich oddechów. Dopiero wtedy jego oczy wróciły do normy. Spojrzał na roztrzęsioną dziewczynę i uniósł rękę, chcąc pogłaskać ją po głowie.
    - Jesteś cała? - spytał i w tym samym momencie uświadomił sobie, że nie mógł powiedzieć nic głupszego.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  28. Killian oblizał wargi, po czym zacisnął szczękę. Odetchnął cicho. Uniósł ręce w obronnym geście i zrobił krok do tyłu.
    - Spokojnie, skarbie - powiedział żartobliwym tonem, wywracając oczy. - Tak się odwdzięczasz swojemu wybawcy?
    Zamrugał, niby zalotnie, żartując sobie z sytuacji, w jakiej się znaleźli, jednak wiedział, że było to nieco nie na miejscu. Przecież jeszcze chwilę wcześniej napastowała ją grupka mężczyzn. Już chciał coś dodać, ale nagle obok nich coś poruszyło się w ciemności. Killian uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył uciekającego faceta, którego pokonał. Chyba miał złamaną rękę i płakał. Odwrócił się dumny do Em.
    - Powinnaś się cieszyć, że za tobą poszedłem - stwierdził, puszczając jej oczko. - Co ty byś beze mnie zrobiła? Naprawdę powinnaś rozważyć zamieszkanie ze mną. Życie stałoby się znacznie prostsze, prawda?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  29. Jedną brew miał uniesioną, a druga zmarszczoną. Nie uśmiechał się. Przyglądał jej się z powagą. Jeszcze nikt nie rzucał w niego takimi oskarżeniami po uratowaniu tej osoby. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zamknął je, widząc, jak dziewczyna drży. Zdjął natychmiast swoją kurtkę i zarzucił jej na ramiona, jednocześnie ją obejmując. Uścisk miał silny. Nie chciał jej dać znowu uciec.
    - Nie co dzień dziewczyna przede mną ucieka - odpowiedział że zdziwieniem na jej pytanie. Uśmiechnął się do niej delikatnie i zniżył nieco głos. - Poszedłem za tobą, bo mi się podobasz. Jesteś zadziorna, wiesz? Ale uważaj, bo następnym razem mogę ci nie pomóc, jeśli będziesz mnie obrażać.
    Wyprostował się i zacieśnił uścisk na ramieniu dziewczyny. Pociągnął ją do głównej ulicy. Miał dość tej ciemnej uliczki.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  30. Wywrócił oczami na jej komentarz i zaśmiał się krótko.
    - Masz o mnie błędne mniemanie, skarbie - stwierdził, kręcąc głową. Dziewczyna była urocza, gdy się denerwowała, ale nie miał zamiaru jej dalej dokuczać. Zignorował jej pytanie. Zastanawiał się, jak mogła tego nie zauważyć. Kiedy syknęła z bólu, puścił ją. Byli już na głównej ulicy i nic jej nie groziło. Mimo to trzymał się blisko niej. Opuścił ręce wzdłuż ciała, a gdy szedł, czasami jego dłoń była niesamowicie blisko jej ręki.
    - Czemu uciekłaś? - spytał, nie patrząc nawet w jej stronę. W środku czuł się smutny, ale tego nie okazywał. - Onieśmielam cię, skarbie? - Wypowiadając ostatnie słowo, spojrzał na jej twarz, którą oświetlały lampy uliczne.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  31. Westchnął zrezygnowany. Nie miał zamiaru opowiadać jej o tym, jaki jest świetny. Z natury był czarujący, ale tak naprawdę nie był podrywaczem. Ona nie musiała o tym wiedzieć. Pokręcił głową.
    - Jeszcze mnie dobrze nie poznałaś - stwierdził tylko krótko. Zaśmiał się krótko, gdy zaczęła się jąkać. - Oczywiście. A ja jestem króliczkiem wielkanocnym - zażartował, chcąc rozluźnić nieco atmosferę. Nagle zauważył stragan z bransoletkami. Zaciągnął dziewczynę do niego, ignorując jej prostesty. Wziął kilka bransoletek do ręki. Zwykłe mwtalowe w kształcie kółek wydawały mu się odpowiednie. Zaczął nakładać pierwszą, a potem kolejne. Za każdym razem spoglądał na nią, pytając, czy ją to bolało, choć wszystkie przechodziły bez trudu. Problem był tylko z ostatnią. Może była za mała?
    - Zabolało? - spytał, zamiast wziąć większą bransoletkę i nachylił się do niej.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  32. Już myślał, że nie ucieknie. Nadzieja matką głupich, jak to się mówi. Nagle podskoczyła i odsunęła się. Znowu spojrzała na niego, jakby wyrządził jej jakąś krzywdę. Chciał sie odezwać, zatrzymać ją. Już wyciągnął dłoń, ale ona nagle odwróciła się i uciekła. Chwilę tak stał i nawet chciał za nią pobiec, ale czyjaś ciężka ręka znalazła się na jego ramieniu.
    - Musisz zapłacić za swoją dziewczynę - zwrócił się do niego starszy mężczyzna, do którego należał stragan. Wyglądał na miłego człowieka i uśmiechał się do niego. - Wykorzystuje cię, co?
    Obaj się zaśmiali. Killian wyjal portfel z tylnej kieszeni spodni i wręczył mężczyźnie należytą mu kwotę. Westchnął.
    - Zabrała mi kurtkę - mruknął, a mężczyzna znowu się zaśmiał i powiedział, żeby ją gonił. Killian tylko machnął ręką. - To dobry pretekst do kolejnego spotkania.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie miał bladego pojęcia, kiedy dziewczyna pracuje, ale liczył na łud szczęścia i od razu następnego dnia wieczorem wybrał się do klubu Pandemonium. Gdy tylko wszedł zaczepiła go jakaś dziewczyna. Minął ją bez słowa, szukając Em. Dostrzegł ją dopiero po chwili krzątającą się przy barze. Killian uśmiechnął się pod nosem i pewnym krokiem ruszył przed siebie. Tym razem miał na sobie jedynie koszulke, ponieważ nie odzyskał kurtki, w której chodził niemalże każdego dnia przez cały rok. Oparł się o ladę i z czarującym uśmiechem, spojrzał na dziewczynę.
    - Cześć, skarbie - przywitał ją i puścił jej oczko. - Poproszę whiskey z lodem i moją kurtkę... całus też by mógł być.
    Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego oczy błyszczały. Dookoła było mnóstwo dziewczyn, ale on nie zwracał na nie uwagi. Wpatrywał się tylko i wyłącznie w Em.
    /Kilian

    OdpowiedzUsuń
  34. Przyglądał jej się z zaciekawieniem i nic nie mówił. Kok, w który upięła włosy, wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść. Uśmiechał się szczerze i żałował, że ona tego nie widzi. Może wtedy choć trochę zmieniłaby o nim zdanie. Wziął do ręki szklankę z whiskey i upił łyk trunku, myśląc, że mógłby tak spędzić cały dzień. Nagle jakiś pijany już facet klepnął ją w tyłek i czar prysł. Zacisnął dłoń w pięść. Odstawił whiskey i wstał, po czym odwrócił się do mężczyzny, którego chciał rozszarpać zapewne równie mocno co Em.
    - Chyba już czas, żeby opuścił pan ten lokal - stwierdził, wymownie kładąc rękę ma jego ramieniu i zaciskając palce dość mocno. - I niech najpierw pan przeprosi tą młodą damę.
    Oczy Killiana zabłysły złotym kolorem, a w środku wrzał ze złości. Patrzył na tego mężczyznę, jakby zaraz miał go zabić.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  35. Wywrócił oczami, ale z westchnieniem puścił mężczyznę, popychając go nieznacznie. Zachwiał się, ale ku niezadowoleniu Killiana nie spadł, tylko opadł na ladę.
    - Przecież nic bym mu nie zrobił - stwierdził, a jego głos był tak niewinny, że aż przesłodzony. Zamrugał, machając rzęsami. Ona go praktycznie zignorowała. Westchnął ciężko, po czym zagryzł policzek. Stał tak chwilę, patrząc, jak się krząta za ladą, aż w końcu wywrócił oczami ze zrezynowaniem. - Pomogę ci, skarbie - stwierdził, wchodząc za ladę. Od razu jakieś dziewczyny zamówiły drinki. Całe uśmiechnięte nachylały się, eksponując biusty. Killian puścił im oczko, stawiając przed nimi drinki, które zrobił. Odchylił głowę do Em z czarującym uśmiechem. - Czy nie jest milej, gdy ci pomagam, co, Em?
    /Killian

    OdpowiedzUsuń
  36. Prychnął na jej komentarz o tłuczeniu. Jeszcze niczego w życiu nie stukł i nie miał zamiaru tego nadrabiać. Przynajmniej nie tego wieczoru. Dziewczyna zapewne myślała, że on nie widzi, ale cały czas zerkał na nią kątem oka, by sprawdzać jej reakcje. Widział błysk zazdrości w jej oczach, gdy zagadywały go skąpo ubrane dziewczyny. Nikt nie wiedział, nawet jego przyjaciółka, że dwa lata wcześniej pomagał w barze, który niezależał do ojca jego kolegi. Wtedy nauczył się robić większość drinków i poprawnie nalewać piwo. Obracał shaker w dłoniach, jakby nigdy nie przestał tego robić. - Co dla ciebie, mała? - spytał dziewczynę, która nachyliła się, by złożyć zamówienie. Nie musiał mówić tego głośniej, by Em słyszała. Wilkołaki mają dobry słuch. Nieznajoma zaczęła chichotać. Nie wyglądała na głupią tylko naiwną.
    /Killian

    OdpowiedzUsuń