~Witaj

wtorek, 23 grudnia 2014

High Warlock of Brooklyn


Magnus Bane 
około 800 lat | czarownik | nieśmiertelny | chłopak Aleca Lightwooda

Jego historia jest praktycznie zagadką, gdyż nie lubi o sobie opowiadać. Nikt nawet nie zna jego prawdziwego wieku - tego można się tylko domyślać. Jego ojciec jest jednym z najpotężniejszych demonów, o ile nie najpotężniejszym. Nienawidzi o nim mówić, tak samo jak o matce.
Wszystkim znany jest jako Wysoki Czarownik Brooklynu. Ludzie przychodzą do niego po pomoc, która nie jest jednak tania, a mimo to dalej wielu nie widziało go na własne oczy. Pierwszą osobą, której pomógł bezinteresownie, był tak naprawdę Alexander Lightwood, jego obecny chłopak. Dla niego zastanawiał się nawet nad zrezygnowaniem z wiecznego życia, ponieważ jeszcze nigdy nie czuł się tak jak przy nim.

tajemniczy | czarujący | zabawny | sarkastyczny | interesujący
brokat, brokat wszędzie | ma kota o imieniu Prezes Miau | wyprawia przyjęcia
kocha Aleca, mimo że ten go zranił | niebieskie oczy i czarne włosy to jego ulubiona kombinacja
jest biseksualny | czasem się wywyższa | jest dość krytyczny
azjata | przyjaciel Jocelyn Frey | był kiedyś w związku z wampirzycą Camille

Drugi boks zajmowała para wilkołaków. Jedli surowe kawałki jagnięciny i kłócili się o to, kto wygrałby pojedynek: Dumbledore z książek o Harrym Potterze czy Magnus Bane.
- Zdecydowanie Dumbledore - powiedział pierwszy. - Zna potężne Mordercze Zaklęcie.
- Ale Dumbledore nie jest prawdziwy - zauważył jego towarzysz.
- Uważasz, że Magnus Bane istnieje naprawdę? - prychnął pierwszy likantrop. - Spotkałeś go kiedyś?


____________

kp w budowie
gg: 39998861

4 komentarze:

  1. Nie miała pojęcia jakim cudem dała się namówić na imprezę u Magnusa Bane'a,skoro nawet dobrze go nie znała. Doskonale zdawała sobie sprawę ,że nie będzie mile widziana na jego przyjęciu,nawet jeśli pójdzie z zaprzyjaźnioną wilkołaczką. Na początku bawiła się nieźle-porozmawiały jak za starych dobrych czasów,sporo się śmiały,a goście nawet nie obrzucali jej zniesmaczonymi spojrzeniami,ale potem Lucy zniknęła w tłumie,co w sumie było do przewidzenia. Teraz stała bezradnie nie wiedząc co z sobą zrobić. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu,ignorując gapiącego się na nią włochatego kolesia. Nigdzie nie dostrzegła koleżanki,więc prychnęła wściekła pod nosem i odwróciła się na pięcie z zamiarem opuszczenia rezydencji. Nagle na jej drodze pojawił się wysoki chudy mężczyzna ,który okazał się być gospodarzem całej tej nieszczęsnej imprezy.
    /Storm

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmrużyła lekko oczy,zadzierając głowę ku górze i napotykając złote, kocie spojrzenie czarownika,którego twarz była nieco za blisko. Cofnęła się odrobinę,zakładając ręce na piersiach.- Moja przyjaciółka mnie zabrała. A ona z pewnością została zaproszona.-rzekła cichym spokojnym tonem,marszcząc nos i pozwalając by włosy częściowo zakryły jej twarz. Miała nadzieję na szybkie skończenie tej bezsensownej wymiany zdań i powrót do Instytutu.-Ale bez obaw. Wychodzę.-dodała krótko ,z niezadowoleniem stwierdzając ,że jej głos stał się trochę ochrypły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzyła na niego z lekką irytacją. Po jego ostatnich słowach miała ochotę mu przywalić. Owszem,można było ją nazwać nieprzyjemną,w końcu każdy miał swoje gorsze dni albo bezpośrednią-często mówiła i dopiero potem myślała,ale na pewno nie była zarozumiała. -I powiedział to facet ,który chodzi po domu bez spodni ,twierdząc,że z jego przyjęć nie można-położyła nacisk na te słowa,zaznaczając w powietrzu cudzysłów-od tak wyjść-wywróciła oczami,ponownie się cofając i przy okazji wpadając na jakiegoś wilkołaka,który zaczął na nią warczeć.
    /Storm

    OdpowiedzUsuń